Archiwa tagu: wegańskie

Perska kolacja. Sałatka z buraków i granatu

Nasz perski eliksir młodości, czyli sałatka z buraków i granatu to niskokaloryczne danie cud pełne witamin, niezbędnych minerałów i antyoksydantów. Nie jest to może najbardziej tradycyjna potrawa kuchni irańskiej o jakiej słyszeliśmy, jednak jej składniki są na wskroś tamtejsze. Buraki, wbrew temu co myśli się o nich w Polsce to warzywo powszechne od Atlantyku aż po Zatokę Bengalską. Owoc granatu i jego przetwory to natomiast nieodzowny element kuchni perskiej, w której wykorzystywane są jak nigdzie indziej. Są bowiem nie tylko owocem jadanym na surowo czy też podkręcającym smak dodatkiem, a niezbędnym składnikiem wielu tradycyjnych potraw. Czytaj dalej

Aloo choley. Ciecierzyca po pendżabsku

Choley to pendżabskie danie z ciecierzycy. My upodobaliśmy sobie jego wariację z dodatkiem ziemniaków, czyli właśnie  aloo choley. Potrawa popularna jest w całych północnych Indiach i Pakistanie, gdzie zazwyczaj jada się ją na śniadanie lub serwuje w ramach większej rodzinnej wyżerki. Tym co nadaje tej prostej potrawie niepowtarzalnego charakteru jest mieszanka przypraw, w której nie może zabraknąć owoców kopru włoskiego i adżwanu. Ten ostatni składnik można zastąpić tymiankiem. Czytaj dalej

Ognie bengalskie na podniebieniu, czyli wegańskie jalfrezi

Wegańskie jalfrezi to kolejne danie w naszym indyjskim repertuarze. Pojawia się na naszym stole jesienią, gdy sezon na paprykę i kalafiora w pełni. Autorstwo tego dania przypisuje się lordowi Marcusowi Sandys, brytyjskiemu gubernatorowi Bengalu. Znany był on powszechnie jako miłośnik pikantnej kuchni indyjskiej, to jemu zawdzięczamy także wynalezienie sosu Worcestershire. Czytaj dalej

Brązowa soczewica, brokuł i komosa. Trójkąt mocy w środku tygodnia

Dziś będzie krótko, zwięźle i na temat, czyli pożywny obiad w środku tygodnia. Ania rzuciła hasło – soczewica, a po chwili dodała jeszcze, że zjadłaby komosę. W lodówce mieliśmy jeszcze brokuł, który domagał się rychłego przygotowania. Mieliśmy zatem trzy główne składniki, z których przy pomocy kilku dodatków takich jak pomidory, marchewka i papryka wyczarowałem obiad, który tak nas zachwycił swoją prostotą, że postanowiliśmy go upublicznić. 😉 Czytaj dalej

Wegetariańskie pierożki momo i tybetański sos sepen

Pierożki momo z wegańskim nadzieniem i zjawiskowym kurkumowo-pomidorowo-selerowym sosem sepen to odżywcza bomba rodem z majestatycznych Himalajów. Choć pochodzą one z Tybetu są nieodłącznym elementem kuchni wszystkich krajów otulających najwyższe góry Ziemi. Jako do swojej, narodowej potrawy (oprócz oczywiście Tybetańczyków) przyznają się do nich Nepalczycy i Bhutańczycy. Ogromną popularność zdobyły także w Indiach. Czytaj dalej

Pilaw z bulguru na bogato

Wszelkiej maści pilawy regularnie goszczą na naszym stole. Jako pierwszy podajemy przepis na pilaw z bulguru, tradycyjne danie kuchni tureckiej. Sam pilaw wywodzi się z Azji Środkowej, najprawdopodobniej z terenów dzisiejszego Tadżykistanu. Pierwotnie było to danie z ryżu gotowanego razem z mięsem, często z dodatkiem suszonych owoców i orzechów. Samo słowo pilaw pochodzi z języka perskiego i we wszystkich krajach, w których ten rodzaj potrawy jest częścią kuchni narodowej ma podobne brzmienie. Nie ważne czy to pilaw, pilaf, pilav, pilau, plov, pulao, polu, czy palaw zawsze chodzi o to samo, tylko w lokalnych wariacjach. Czytaj dalej

Kuchenny recycling. Odc. 1 – smażony ryż

Każdemu chyba zdarzyło się ugotować za dużo ryżu, Chińczykom też. 😉 Z tego to właśnie powodu bardzo, bardzo dawno temu mieszkańcy Państwa Środka wymyślili smażony ryż. Jako, że od zawsze byli ludem obrotnym, który by poprawić swój los nie bał się opuszczać swych rodzinnych stron rozpowszechnili ten sposób utylizowania nadprodukcji gotowanego ryżu po wszystkich krajach Azji. Zresztą nie tylko Azji, bo obrotni Chińczycy dotarli także do Peru gdzie smażony ryż pod zhispanizowaną nazwą arroz chaufa stał się jednym z kulinarnych symboli tego południowoamerykańskiego kraju. Czytaj dalej

Przygotowania do zimy. Odc. I – ajwar, kiopolu i mrożenie pieczonej papryki

Noce zimne, w ciągu dnia powietrze ostrzejsze, a i suche liście zaczynają już ścielić chodniki. Lato kończy się nieubłaganie. Przynajmniej te pierwsze dni września słoneczne. Zachęceni więc piękną pogodą i świadomi tego, że ceny naszych ulubionych warzyw niebawem zaczną szybować w górę wybraliśmy się na giełdę owocowo-warzywną żeby zrobić zapasy. Okazało się, że na pomidory po złotówce jest jeszcze za wcześnie więc robienie przecieru odłożyliśmy na za dwa tygodnie. Teraz kupiliśmy dwa worki papryki (jeden czerwonej i jeden zielonej), 5 kg bakłażanów, trochę ostrej papryki i cebuli cukrówki, kilka bukietów czosnku, przy okazji zgarnęliśmy też trochę tegorocznej małej białej fasoli i grochu od lokalnych producentów . Plan na weekend to ajwar, kiopolu i mrożenie pieczonej papryki. Czytaj dalej