Tom yum, bún bò, phnom penh, miến gà, đông hà, khao poon… Brzmi apetycznie, choć sami nie do końca wiemy, które z tych nazw odnoszą się do zup, a które do miast. 😀
Nie będziemy się silić na laboratoryjne przepisy na phở, czy tom yum. Te pozostawimy modnym restauratorom. Robimy azjatyckie zupy w iście tamtejszym stylu. Wrzucamy do gara to co mamy pod ręką. Najważniejszy i tak jest wywar oraz to jak go doprawimy. To na tym etapie tak naprawdę powstają narodowe i regionalne różnice. To jakie warzywa, czy też inne składniki wylądują w wywarze to już sprawa drugorzędna. Mamy pod ręką tofu dodamy, są kiełki fasoli mung to fajnie. Nie ma? To wyląduje w garnku bambus albo cukinia. Nie pogardzimy marchewką, białą rzodkwią, a nawet kalarepką. Naprawdę nie ma się co napinać.
W Azji zupy podaje się z makaronem, najczęściej ryżowym lub sojowym, który tak naprawdę robiony jest nie z mąki sojowej, a ze skrobi najczęściej pochodzącej z fasoli mung. Kształt i grubość tych makaronów jest bardzo różna, najczęściej zależna od lokalnej tradycji. Poza krajami pochodzenia najłatwiej dostępne są cienkie sojowe nitki i szerokie ryżowe wstążki.
Zupy podaje się z delikatnymi warzywami, owocami, kwiatami i liśćmi, których nie gotuje się, lecz zalewa gorącym wywarem. Mogą to być kiełki fasoli mung, ogórek, czy też młode liście szpinaku albo kapusty bok choy.
Anyż gwiazdkowy, to wysuszone owoce badianu właściwego. Przyprawa ta pochodzi z wietnamsko-chińskiego pogranicza i tam też jest najpopularniejsza.Używa się jej powszechnie w całych Indochinach. Nie należy go mylić z biedrzeńcem anyżem (anyżkiem) znanym z basenu Morza Śródziemnego, są to dwie różne rośliny. Obie te rośliny zawierają duże stężenie atenolu, który odpowiada za ich charakterystyczny zapach i jako przyprawy mogą być używane zamiennie. To właśnie anetol powoduje mętnienie anyżowych wódek, jak greckie ouzo czy tureckie rakı, po dodaniu do nich wody. Anyż gwiazdkowy i biedrzeniec anyż, dzięki zawartych w nich olejkach eterycznych mają działanie rozkurczowe, wspomagają trawienie, działają lekko moczopędnie i pobudzają laktację.
Składniki
- 1 łyżka oleju
- 1 posiekana szalotka lub mała cebula
- 2 ząbki czosnku
- 2 cm posiekanego korzenia imbiru
- 1 posiekane chili
- 2 l bulionu
- 1 gwiazdka anyżu
- 2 kawałki kory cynamonu wielkości małego palca
- 3 kardamony lekko rozgniecione (najlepiej czarne!)
- 1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu
- 1 łyżka sosu sojowego
- ½ łyżeczki oleju sezamowego (z prażonych ziaren)
- ¼ szklanki suszonych grzybów mu er namoczonych w gorącej wodzie i pokrojonych w paski (mogą też być grzyby shitake lub w ostateczności szklanka pieczarek lub boczniaków)
- 2-3 szklanki warzyw pokrojonych w zapałkę
- 2 łyżeczki tapioki lub mąki ziemniaczanej rozrobione w 2 łyżkach zimnej wody
- garść posiekanych młodych liści szpinaku lub kapusty bok choi na osobę
- makaron sojowy (tzw. glass noodles) lub ryżowy
- posiekany szczypior, chili, natka kolendry, limonka i sos sojowy do podania
Sposób przyrządzania
- W garnku rozgrzać olej, dodać szalotkę i smażyć chwile aż się zeszkli.
- Następnie dodać czosnek, imbir i chili. Smażyć chwilę ciągle mieszając aż stracą swój surowy zapach.
- Zalać wszystko bulionem, doprowadzić do wrzenia, dodać przyprawy (anyż, cynamon, kardamon i pieprz), grzyby, sos sojowy i olej sezamowy, a następnie gotować na średnim ogniu przez ok. 10 minut.
- Do bulionu dodać warzywa i gotować aż będą miękkie ale nie rozgotowane.
- W międzyczasie przygotować makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
- Do gotującej się zupy dodać tapiokę i dokładnie wymieszać.
- W miseczkach umieścić makaron, liście szpinaku lub kapusty bok choi i zalać gorącą zupą.
Podawać posypane posiekanym szczypiorem, chili i natką kolendry. Doprawić do smaku sosem sojowym i sokiem z limonki – obowiązkowo!